ostatni czas, coś we mnie burzy się i pęka. i kiedy myślę, że wszystko już zniszczone, pojawia się szczelina, ukryta, prawie niewidzialna. jeszcze. jest we mnie. zaraz rozerwie mnie na strzępy. maluję oko i leci mi łza. wszystko zaczyna się od tej jednej. nie możesz teraz płakać - powtarzam sobie. nie teraz. zaciskam zęby. makijaż wszystko zakryje. pamiętaj: uśmiechaj się, dasz radę. nie wiem czy kiedykolwiek czułam się tak samotna jak teraz, jakbym nie znajdowała w tym świecie iskierki nadziei, która wznieci we mnie ogień. kiedy o tym myślę, w głowie pojawia się już nowa myśl, która jak matka, opierdala mnie za bezczynność, za myślenie, że dobre rzeczy, szczęście, ludzie, przychodzą same. mówi mi, że nikt nie przyjdzie, że ja muszę sama. zawsze będziesz sama. musisz szukać szczęścia w sobie dla siebie. jestem zmęczona. mówię tak cicho, jak tylko mogę. żeby nie słuchać ponownie kazania. nie mam już sił. nie chcę być silną kobietą. najlepszą przyjaciółką. zawsze rozumieć. być. nie chcę nic. chciałabym się wylogować. zdjąć zbroję. nie napinać się, nie wyczekiwać. nawet nie umiem samej siebie takiej przyjąć. miękkiej. 


Reposted from pchamtensyf