oglądamy serial. patrzy na ekran, gdzie się kłócą, rzucają rzeczami. przenosi wzrok na mnie i mówi, że jestem taka spokojna. spokojna. jak tutaj jestem, myślę. kiedy wracam do domu, jest chaos, czuję jak spokój opuszcza moje ciało. jakbym nagle eksplorowała nową galaktykę. i ta p. mi się nie podoba. rozdziera mnie. chwieje się. zapomina kroków. zapomina oddychać. może to brak kontroli? przerzucanie odpowiedzialności? może się odzwyczaiłam? nie wiem. wiem, że lubię mieć swój kąt, swoje miejsce, swoją rutynę. pić kawę rano przez pół godziny lub dłużej, nie spieszyć się nigdzie, gapić się w okno, tańczyć w kuchni do ulubionych utworów, gotować, szukać nowych przepisów, tworzyć własne i jeszcze więcej gotować, jeść, chodzić do galerii, patrzeć na obrazy, pytać siebie, co czuję. lubię ćwiczyć, poznawać swoje ciało, jego możliwości, co jeszcze mogę. może nie mam milionów na koncie i budzę zażenowanie u połowy swojej rodziny, że nie mam ani faceta ani bejbiska, ale lubię to jakie miejsce stworzyłam w sobie sama dla siebie, ten mój miękki środek, który pozwala mi żyć w zgodzie ze sobą, złapać oddech, zwolnić i trzyma mnie mocno, kiedy jest gorzej, mówiąc, że jest okej i pcha mnie do przodu, kiedy się boję. ten głos, który mówi, że ludzie startują z różnych miejsc, nie startujemy wszyscy z jednej pozycji i można się bać, że się nie uda i pewnie się nie uda za pierwszym razem i wyjdzie dziwnie albo źle, ale porażka to nic więcej jak nieudana próba, ona cię nie definiuje. ani ona, ani twoja rodzina, ani twój partner. lubię ten głos, który mówi mi, że jeśli czegoś chcę - będę to mieć. kiedy mówię: chcę podróżować. planuję, kupuję bilet, rezerwuję miejsce. i nie zapominam, żeby zabrać ze sobą oczy i uszy szeroko otwarte, robić zdjęcia nie tylko telefonem, ale oczami, słuchać, być, trwać i nie przegapić momentu, w którym można ustać i się zachwycać. bo mimo wszystkich momentów, kiedy życie zaplata ci pętle na szyi, masz moc, żeby pchać ten syf, iść dalej, żeby móc jeszcze zobaczyć wschodzące słońce nad morzem i czuć to ciepło w sercu, wzruszenie. pamiętam dokładnie każdą osobę, którą spotykam w podróży i są to naprawdę mili ludzie, otwarci. przywracają wiarę, że można jeszcze spotkać dużo dobra w człowieku.
Reposted from pchamtensyf