„Karma to suka”. „Karma nigdy nie gubi adresu”. „Karma Cię dopadnie”. Bardzo śmieszą mnie takie stwierdzenia, bo pokazują totalną nieświadomością w rozumieniu, czym tak naprawdę jest karma. Tak naprawdę pojęcie karmy, którym teraz wszyscy chętnie wycierają sobie gęby, to jakiś karykaturalny twór niemający nic wspólnego z jej fundamentalnym znaczeniem. Pogadajmy zatem o buddyzmie. Karma to nie jest kara czy nagroda. Karma to tak naprawdę odpowiedzialność. Dosłownie oznacza „działanie”. Jest istotą kontrolowania swojego życia. Sposobem na wykucie swojego przeznaczenia po swojemu. Buddyści często mówią „moje życie, moja karma”, to znaczy tyle, że ja tworzę swoje życie. Warunkiem jest świadomość działania na poziomie fizycznym, energetycznym, emocjonalnym i umysłowy, To cztery poziomy karmy, które można otworzyć poprzez świadome działanie. A świadome działanie w tych czterech obszarach tworzy z Ciebie mistrza swojego przeznaczenia. I nie ma to nic wspólnego z tym, że czyniąc źle, spotka Cię jakaś kara. Chodzi stricte o odpowiedzialność za własne życie. To, co przeżywasz w sposób świadomy czy nieświadomy zapisuje się w Tobie. Prościej mówiąc, budujesz doświadczenia, jeżeli są one nieświadome, to przyciągasz nie do końca to, co chcesz, jeżeli są świadome, to masz wielki wpływ na to, co Cię w życiu spotyka. Decydujesz czy działanie, które wykonujesz na co dzień, przybliża Cię lub oddala od życia, o którym marzysz. Tym jest dobra lub zła karma. Sprowadza się to do świadomego lub nieświadomego działania. Co więcej, w każdej chwili możesz nadpisać swoją historię i zmienić wszystko. Jedna źle zrobiona rzecz nie przekreśla Twojego życia, bo w każdej sekundzie masz setki szans, by postąpić w pełni świadomie. Zatem karma nie jest suką, karma jest wyrazem Twojego wewnętrznego działania, które kształtuje Cię każdego dnia, jeżeli tylko żyjesz świadomie...


Reposted from szpilka3771