Historie o miłości zaczynają się rano,

w chłodnym pokoju, gdzie tych dwoje

stara się w ślepym porannym oświetleniu

twardo patrzeć sobie w oczy,

nie odwracając wzroku,

nie wstydząc się tego, co właśnie zostało powiedziane,

nie żałując tego, co właśnie zostało zrobione.

I kiedy ktoś pierwszy nie wytrzymuje -

a kto nie wytrzymuje? on nie wytrzymuje

i patrzy jej za ramię,

i zauważa przechodniów deszczu za oknem -

wtedy w jego spojrzeniu pojawia się to,

co można nazwać miłością.

 

Historie o miłości kończą się tego samego

wieczora, gdzieś na ulicy, kiedy im obojgu robi się

tak samotnie jak zimnym dłoniom

schowanym w różnych kieszeniach płaszcza.

Jaka różnica, której dłoni jest bardziej samotnie.

Jaka różnica, której zimniej.

Jaka różnica, na kogo teraz się obrażać.

 

Drugi dzień nie rozmawiają ze sobą.

Z nią jest prościej, a on,

wystarczy na niego spojrzeć.

Jak teraz rozprawia się z ich przeszłością.

Jak wypomina jej wszystkie grzechy.

Okłada pięściami

pamięć jak wątrobę przeciwnika,

mierzy w najbardziej bolesne miejsca:

mści się za łatwość,

mści się za szczerość,

mści się za bezczelność

patrzenia w przyszłość,

mści się za zuchwałość

wybiegania w przód.

 

Kto ciebie uczył mścić się na samym sobie?

Kto ciebie uczył nie wybaczać samemu sobie?

Gdzie uczą tej dziwnej pijanej techniki walki -

uśmiercać własny cień,

rzucać kamieniami do własnego odbicia

w oknie księgarni?

 

Tylko on nie odpowie.

Tylko on nadal walczy sam ze sobą.

Bije się z całym światem o prawo,

by ten świat nienawidzić.

Wymaga od świata natychmiastowej kapitulacji.

 

A świat nawet chciałby skapitulować.

A świat nie ma powodu, żeby się opierać.

A świat sam jest gotowy do złożenia broni.

Ale on nie rozmawia z nią drugi dzień.

I ona nie rozmawia z nim drugi dzień.

A z całym światem drugi dzień

oni nie rozmawiają.

Więc jak on, świat, ma zrozumieć,

czego oni w ogóle

chcą.

 

Serhij Żadan z tomu "Antena"


Reposted from hormeza via iamparadox